Quantcast
Channel: Lekturki - blog Zofii Jurczak » Warszawa
Viewing all articles
Browse latest Browse all 6

O włos

$
0
0

Wstyd się przyznać, ale po „Zimę o poranku” Janiny Bauman pewnie w ogóle bym nie sięgnęła, gdyby nie wzmianka na okładce, że autorka ukrywała się w okolicach Krakowa. Na hasło Kraków od razu wyostrzył mi się wzrok i postanowiłam zaryzykować. Po cichu obawiałam się rozdzierając-sentymentalnej opowieści o dogorywaniu getcie. Nic bardziej mylnego. „Zima o poranku” sprawiła mi ogromną niespodziankę, jeśli w ogóle kategorią „niespodzianki” możemy się posługiwać się w stosunku do literatury traktującej o Holocauście.

Wspomnienia pani Bauman można by postawić na półce obok „Dziennika” Anny Frank. Obie książki są zapisami przeżyć młodych dziewcząt żydowskiego pochodzenia zmuszonych ukrywać się przed niemieckimi okupantami. Obie autorki również traktowały pisanie jako formę terapii i oderwania się od rzeczywistości i właściwie na tym podobieństwa się kończą. „Zima o poranku” jest o niebo lepiej napisana niż „Dziennik” Anny. Zresztą nic w tym dziwnego. Pani Bauman miała szczęście i przeżyła. Książkę pisała już jako osoba dorosła, literacko dojrzała i choć wspomnienia obu dziewcząt tyczą się dość podobnych spraw typu głód, nuda, pierwsza miłość, chęć nauki, konieczność ukrywania się, życie w ciągłym poczuciu zagrożenia etc, podane są w zgoła odmienny sposób.

Styl Janiny Bauman jest szalenie ujmujący, elegancki i stonowany. Starannie dobierając każde słowo, bez wdawania się w emocjonalne dysputy, opowiada o burzliwych kolejach swej wojennej egzystencji. O życiu zredukowanym do najprostszych gestów, wyniszczającej monotonni i ciągłym lęku o bliskich. Pisarka miała szczęście w nieszczęściu. Co prawda miała ciemne włosy, garbaty nos i oczy o smutnym spojrzeniu, ale pochodziła z zamożnej rodziny inteligenckiej, niemal całkowicie zasymilowanej, kochającej się i zżytej. Przedwojenny status materialny przez długi czas chronił jej bliskich od beznadziejnego losu, przymierających z głodu, ubogich Żydów. Nawet w okupacyjnej rzeczywistości, w z pozoru zamkniętym na cztery spusty getcie, pieniądze wciąż mogły wiele. Zapewniły względnie normalne życie i dach nad głową, ale nie spokojne sumienie. Nastoletnia Janina nie mogła patrzeć obojętnie na ubóstwo swych pobratymców, nie mogła znieść przymusowej bierności. Z jej zapisków pobrzmiewa ogromna empatia, chęć działania i smutek z powodu ograniczonych możliwości. Bolała ją niemoc, ale właśnie dzięki temu, że (brzydko mówiąc) się nie wychylała przetrwała. Ale czy w takim razie jest antybohaterem? Czy fakt, że udało jej się ocaleć z zagłady dzięki ukryciu czyni z niej osobę mniej heroiczną?

Janina wraz siostrą i matką zdołały uciec z getta. Aby przetrwać  kolejne lata okupacji ukrywały się między innymi u narkomanki, prostytutki, nad niemieckim urzędem. Przeżyły również Powstanie Warszawskie, po którym przesiedlono je do podkrakowskiej Zielonki. Wiele razy ich życie wisiało na włosku. Czytane przeze mnie wydanie zostało uzupełnione o rozdział opowiadający o wydarzeniach mających miejsce w  kilka miesięcy po zakończeniu wojny. Tułaczka rodziny Janiny bynajmniej się nie skończyła. Jako Żydówki, które przetrwała Holocaust uchodziły za niemalże skażone, towarzysko napiętnowane, niepożądane elementy burzące z trudem wypracowany powojenny ład i doprawdy nie wiem co było dla mnie bardziej bolesne – czytanie o wojennej gehennie czy relacji ze zdarzenia, które miało miejsce już po wojnie, kiedy to matka szkolnego kolegi Janiny, orientując się, że jej syn pomógł Żydówce, zmienia swój stosunek do niej o 180 stopni, szorstko i niegrzecznie ją odprawiając.

Piękna, przejmującą książka, której lektura nie tylko trzyma w napięciu od pierwszych zdań, ale i cieszy oko wyborną frazą i pięknym językiem.

Ocena: 5.5 out of 6 stars

„Zima o poranku” Janina Bauman, przełożyły Janina Bauman oraz Anna Sak, SIW Znak, Kraków 2009

[z biblioteki na Królewskiej]


Viewing all articles
Browse latest Browse all 6

Latest Images